Kiedy
pierwszy raz pojawiłam się w angielskiej szkole to naprawdę wydawała mi
się ona dziwna. Wygląda zupełnie inaczej niż szkoła w Polsce. Nie ma
tego jednego budynku, który ma dwa czy trzy piętra, okien w salach
zawsze po tej samej stronie, kiepskiej stołówki. Wygląda to zupełnie
inaczej.
Oto moja szkoła.
Jednopiętrowe
budynki (no może z wyjątkiem centrum pana Hampsona). Klikając na
odpowiednie przyciski przeniesiecie się do środka. Przy okazji możecie
zobaczyć ludzi, którzy się tam uczą, a także nauczycieli. Moim zdaniem
nawet Ci różnią się od polskich, choć może jestem trochę przewrażliwiona
na tym punkcie?
Co
do nauczycieli: na samym początku większość z nich zwraca uwagę na twoje
pochodzenie, a niektórzy nawet po kilku latach wciąż patrzą na ciebie
jakbyś był tam pierwszy dzień. Inni w gruncie rzeczy mają to gdzieś i
każą występować ci przed całą klasą, mając za nic, że twój angielski nie
będzie tak perfekcyjny jak innych.
Uczniowie
nie patrzą raczej na niedociągnięcia w języku. Bardziej interesuje ich
czy możesz nauczyć ich jakiegoś przekleństwa. Oczywiście znajdzie się
kilku normalnych, którzy będą chcieli porozmawiać z tobą o lekcjach czy
nawet Polsce. Sama nie miałam zbyt wielu dobrych doświadczeń z
Anglikami. Za to zdarzyło mi się, że widziałam te same rzeczy, co w
Polsce: rzucanie się papierkami, kawałkami gumek (trochę ja kw
przedszkolu, chociaż Anglicy wolą używać ziemniaków (?), co zresztą
widziałam na własne oczy). Nie ma
między nami aż tak wielu różnic, choć w sumie wszystko zależy od
człowieka. Jako że każdy jest indywidualnością trudno stwierdzić jak to
jest…
No comments:
Post a Comment