W niniejszym artykule podzielę
się z czytelnikami moimi wrażeniami i obserwacjami dotyczącymi studiowania
filologii angielskiej, a także postaram się udzielić kilku wskazówek na co
szczególnie zwrócić uwagę, będąc studentem anglistyki, lub przymierzając się do
studiowania tego kierunku. Gorąco zapraszam!
Już sama w sobie, filologia jest
kierunkiem innym niż wszystkie inne – o tym wspomina wielu absolwentów
anglistyki, a także jej studentów na różnych etapach kształcenia. Studia
filologiczne zawierają treści wykraczające poza znajomość danego języka. Albo
inaczej – filologia uświadamia, że znajomość języka to nie tylko dogłębna
wiedza nt. struktur gramatycznych i słownictwa. To przede wszystkim kultura,
obyczaje i historia. Te trzy elementy stanowią podwaliny doskonałej znajomości
języka, gdyż to właśnie język jest nośnikiem kultury i obyczajów, a i dzięki niemu
poznajemy też historię. W tym momencie możemy więc stwierdzić, że filologia
angielska nigdy nie jest obszernym
kursem języka angielskiego. Studia te oferują wiele kursów i przedmiotów
niezbyt, bądź luźno związanych z samym językiem, np. literaturoznawstwo, lub wiedza o filmie). Nie należy więc utożsamiać anglistyki z kursem językowym.
Na anglistyce spotkamy o wiele więcej przedmiotów i zdobędziemy o wiele więcej
wiedzy na temat danego kraju, lub też obszaru językowego. Stąd częste
zaskoczenie u studentów anglistyki, kiedy wymaga się od nich zdecydowanie
więcej, niż tylko znajomości gramatyki i słownictwa. Należy o tym pamiętać
przed dokonaniem wyboru filologii angielskiej.
Jeszcze słowo o różnicy pomiędzy
obszernym kursem językowym a anglistyką. Uważam, że na studiach trudno
doświadczyć takiej intensywności nauki słownictwa i gramatyki jak na dobrych i
bardziej zaawansowanych kursach (np. CAE, lub CPE). Owszem, wykładowcy zadają i
wymagają dużo, gorąco zachęcają też do własnego wysiłku w nauce słownictwa i
treningu gramatyki, ale ja mam tu bardziej na myśli czas, jaki sami poświęcają
na objaśnienie i szeroko pojęte nauczanie, a także rytm nauki. Rok akademicki
jest krótki, siatka godzin gęsto usiana zajęciami, a materiał obszerny, zatem
nie ma tu miejsca na dłuższe omawianie i szczegółową analizę każdego przykładu.
Na to musimy znaleźć czas po zajęciach. Studia uczą samodzielnej pracy i tego
przede wszystkim wymagają od nas filologie. Jest to niby oczywiste, lecz
przestrzegam tu przed nadmiernym poleganiu na roli i pomocy nauczyciela.
Wykładowcy często bardzo pomagają, lecz z różnych względów nie mogą tego czynić
na taką skalę jak to ma miejsce np. w edukacji szkolnej. Spotkałem się z
opiniami, iż ten lub tamten wykładowca niczego nas nie nauczył. Zdarzają się
dni lepsze i gorsze, również lepsi i gorsi wykładowcy, lecz nikt i nic nie
zdobędzie tej wiedzy za nas.
Innym elementem na który warto
zwrócić uwagę jest coś, co pozwolę sobie nazwać debatą akademicką. Chodzi po prostu o to, iż często na pewne pytania nie ma konkretnych odpowiedzi. Jest to stan nieszczególnie lubiany przez
studentów, którzy zawsze oczekują klarownych i jasnych odpowiedzi, konkretnych
reguł, oraz listy wyjątków. W studiach językowych, a przede wszystkim w
gramatyce takich niejasnych sytuacji jest mnóstwo i należy się z tym faktem
oswoić. Na studiach korzysta się z dużej liczby podręczników, napisanych w różnych
latach przez różnych ludzi, z pośród których wykładowcy mają swoje ulubione
pozycje, a inne zaciekle krytykują. I wtedy różne książki, oraz różni ludzie,
proponują różne rozwiązania, a tego jednego wskazać nie sposób. Musimy do tego
stanu przywyknąć i wtedy albo postarać się zrozumieć dwa różne punkty widzenia,
lub wybrać jeden i umieć go uargumentować. Umiejętność obrony własnego zdania
jest bardzo ceniona przez wykładowców.
Pamiętajmy też, że studia
filologiczne zdadzą się na nic bez odpowiedniej praktyki, a to już samo życie i
tylko od nas zależy ile będziemy trenować. Żaden, nawet najintensywniejszy kurs
konwersacji, lub gramatyki praktycznej nie zastąpi nam autentycznego treningu
językowego. Dlatego studiujemy anglistykę nie tylko poprzez chodzenie na
uczelnie ale również przez: wyjazdy zagraniczne, udział w
konkursach/konferencjach, oglądanie filmów, czytanie książek, przeglądanie
Internetu, słuchanie radia i muzyki, oczywiście wszystko w danym języku, który
nas interesuje. Zresztą doskonale to rozumiemy, a studia filologiczne tylko nas
w tym przekonaniu utwierdzają.
Na koniec kilka technicznych uwag
na temat struktury takich studiów. Nie znam wszystkich ośrodków anglistyki w
Polsce, a także zasad na nich
panujących, lecz zazwyczaj są one z grubsza podzielone na trzy strefy, lub może
lepiej napisać: bloki. A więc mamy literaturę, w ramach której zapoznajemy się
z anglojęzyczną poezją, prozą oraz dramatem (różne ośrodki oferują różne
kształty tego kursu i różne stopnie intensywności). Następnie mamy językoznawstwo,
gdzie poznajemy historię języka, jego strukturę, a w dalszej części szkoły
językoznawcze i badania, które przyczyniły się do rozwoju wiedzy o języku.
Trzecim modułem jest nauka praktyczna, czyli tam dalej doskonalimy nasze
umiejętności językowe (mówienie, pisanie, gramatyka), jakbyśmy przedłużyli nasz
kurs maturalny, bądź jakiś inny. Oczywiście kursy zazwyczaj od pierwszego roku
prowadzone są w języku angielskim. Jeśli ktoś od razu wie, iż bardziej niż blok
literacki będzie zainteresowany językoznawczymi, odradzam ignorowanie
przedmiotów z zakresu literatury. Czytanie powieści, czy wierszy znacząco
wpływa na znajomość słownictwa i frazeologii.
Pamiętajmy też, że na filologii
angielskiej spotkamy też takie przedmioty jak łacina, filozofia, czy
psychologia. Wielu studentów zastanawia się: po co? Czy przy sporych już
wymaganiach z … angielskiego, trzeba jeszcze realizować tego typu kursy?
Uważam, że tak. Łacina jako matka nowożytnych języków może się przydać, a
filozofia i psychologia znacząco wpływały na niektóre kierunki rozwoju w
literaturze i językoznawstwie, dlatego powinniśmy te przedmioty ciepło przyjąć,
kiedy pojawią się w planie zajęć.
Oto moje główne wrażenia i
wskazówki dotyczące studiowania anglistyki. Mam nadzieję, iż znajdą się czytelnicy,
dla których okażą się one przydatne. W razie innych pytań proszę o prywatną
wiadomość. Odsyłam też na mojego prywatnego bloga (mylingvo.blogspot.com) osoby zainteresowane
językoznawstwem na studiach filologicznych.
Czyli osoby zainteresowane nauczeniem się porządnie angielskiego powinny zapisać się na intensywne, zaawansowane kursy, a nie studiować (np. zaocznie) anglistykę? Tak się zastanawiam, czy posiadanie certyfikatu CAE albo CPE daje te same możliwości co magisterka na anglistyce? Czy można uczyć wtedy w szkole? Hm, choć pewnie do tego czy tak czy tak potrzeba jakiegoś pedagogicznego kursu (studiów?).
ReplyDeleteBardzo życiowy artykuł :).
Dzięki:) Tak, aby uczyć w szkole trzeba mieć CAE lub CPE (zależy jaka szkoła) plus kurs pedagogiczny, który można zrobić sobie na wydziałach filologicznych. Obecnie koszt takiego kursu będzie się chyba wahał w granicach 1000 zł (a jeszcze niedawno były one na niektórych uczelniach darmowe). Osobiście myślę, że więcej można nauczyć się na solidnym kursie niż na zaocznej anglistyce. Zaoczna - a więc okazji do szlifowania języka jest jeszcze mniej, no chyba że wypełniamy sobie czas między weekendami zajęciowymi ćwiczeniem gramatyki, nauką słownictwa i rozmówkami z native`ami. Jeśli ktoś chce się skupić wyłącznie na doskonaleniu samego języka chyba lepiej wybrać kurs i ćwiczyć dużo za granicą, albo chociaż z mówcami j. angielskiego:)
DeleteNam zawsze mówiono, że żeby uczyć w szkole już nie wystarczą certyfikaty. Może kiedyś -jak nie było tyle wykształconych filologów. Teraz, chyba już nawet prawnie (ale nie mam pewności) w szkole może uczyć tylko absolwent filologii.
ReplyDeleteTo nie prawda, mam nauczycielkę z niemieckiego, która nie ma skończonej germanistyki tylko jest po certyfikacie.
Delete